literature

Powrot do przeszlosci 6

Deviation Actions

Elbaf's avatar
By
Published:
896 Views

Literature Text

W poprzednim odcinku…

Jakub i Semen, siedząc w swojej celi zapoznali się z profesorem. Okazało się, że jego „błąd"  był działaniem celowym, mającym na celu przywrócenie potęgi Rzeczypospolitej. W tym samym czasie Jędrzej Birski, mimo że pozostawał ich strażnikiem, sam zaczął cierpieć represje komunistyczne. Na Syberii doszło do wygrania pojedynku między Ludmiłem Szroniackim a tajemniczym wojownikiem, dzięki podstępowi husarza, który jednak został ostatecznie zdemaskowany jako istota nieludzka.  W Phenianie, Erzsebet, dzięki pokładom antykomunistycznej siły uniknęła zgwałcenia przez Juliana Warskiego, a Feliks, Toris, Iwan i Zenobi, po krótkiej walce nad granicą i opuszczeniu ich przez Ludmiła powróciła do XXI wieku.



Zenobi Birski zarył nosem o ziemię. Niepewnie mrugając oczami usiłował przypomnieć sobie, co zaszło. Był na wyprawie z Jego Koronną Mością, przejechali Hiperboreę przy pomocy Ludmiła Szroniackiego i dwa razy walczyli z wrogiem. Teraz przeszli przez jakąś magiczną granicę, co nie było wydarzeniem zbyt przyjemnym.
- Uhh… chybam zachorzał. – jęknął – Cholerne sztuczki, mogą wyssać siłę z każdego!
- Nie gadaj głupot, waszmość! – rozległo się obok niego. – wstawaj!
- Tak, tak, Wasza Koronna Mość. – mruknął, gramoląc się niespiesznie – Ja tak tylko… Najświętsza Panienko!
Szlachcic otworzył szeroko oczy, po czym je zamknął. Zamrugał nimi kilkakrotnie, a nawet się uszczypnął, ale nic to nie dało. To, co widział, musiało być przerażającą prawdą.
Polska i Litwa nie mieli już na sobie kontuszów, lecz jakieś dziwne stroje. Co jednak najgorsze, teraz byli o wiele słabsi – wychudzeni, bez tego władczego spojrzenia. Ot, zwykli młodzieńcy. Za to Rosja, ubrany w równie dziwny, długi płaszcz, podpierając się metalowym czymś, wyglądał o wiele lepiej. Wprawdzie nie był dobrze zbudowany( pod płaszczem rysował mu się duży brzuch), to jednak czuć było od niego aurę władzy. W dodatku Palemon najzwyczajniej w świecie rozpłynął się w powietrzu.
- Co… - wykrztusił – To z pewnością efekt tego… czegoś! – przekonywał sam siebie – Piekielna magia… tylko czemu on stał się tak silny? Podpisał cyrograf, czy jak…
- Daruj sobie, asan. – westchnął Toris, spuszczając wzrok – To jest nasz obecny wygląd.
- Ale… ale jak to!? Przecież jeszcze przed chwilą..
- Przed chwilą? – Feliks uśmiechnął się smutno – Raczej czterysta lat temu. – widząc, że Birski nie rozumie, dodał – O tak, panie bracie, dlatego nie chcieliśmy, abyś nam towarzyszył.
- Zdrastwujtie w 2012 godu. – Iwan wyszczerzył się wrednie.
Zenobi potoczył po nich wzrokiem, po czym usiadł na ziemi, ściągając kołpak. Nic nie powiedział, ale z jego oczu popłynęły dyskretne łzy niemocy.
- Spokojnie, waszmość. – Polska usiadł obok niego, kładąc mu rękę na ramieniu – Bywało o wiele gorzej.
- Służyłem w dragonach – wyszeptał staruszek – Zarządzałem majątkiem hrabiego. Byłem dumny z faktu, że moja ojczyzna jest wielkim mocarstwem. I co to dało? – przygryzł wargi, żeby nie wybuchnąć płaczem – W XXI wieku nie pozostał po tym najmniejszy ślad.
- Mości Zenobi… - wtrącił Litwa, ale ten nagle poderwał się z ziemi.
- Dlaczego?! – rzucił mu w twarz – Możecie mi to wyjaśnić?! Czy znowu będziecie udawać, że wszystko jest w porządku?!
- Nie krzycz, asan…
- Teraz to mnie uciszacie, tak?! – wybuchnął – Nic z tego! Nie ruszę się stąd, dopóki nie dowiem się, co się stało! Co z Moskwą?! Co z Ludmiłem Szroniackim?! Co wy dwaj przede mną ukrywacie?!!!!!!
- Skoro chcesz to wiedzieć… - westchnął Polska – Zgoda. Ale wiedz, ze pokażę ci tylko prawdę.
Jak w Matrixie – pomyślał Toris, ale nie powiedział tego na głos. Wpatrywał się w szlachcica, czekając na jego reakcję.
- Właśnie tego oczekuję. – warknął, przykładając dłoń do rozpalonego czoła. Jakby mu teraz przydało się towarzystwo tamtego husarza… - Chcę dowiedzieć się o wszystkim, co wydarzyło się w ciągu tych czterystu lat!
- To dosyć długa opowieść. – mruknął Feliks – Ale jestem ci to winien. A więc dobrze. Zacznijmy od tego, że Ludmił Szroniacki miał rację.

***

PRL jechał swoją Wołgą i klął pod nosem. Nie dość, że ta burżujka tak go potraktowała, to jeszcze Kim zabronił mu brać jakichkolwiek żołnierzy.
-  Że niby w głupi sposób marnuję jego ludzi. – prychnął ponuro – Od kiedy tak mu na nich zależy?
No i ten Birski. Zostawił go na posterunku, aby znowu wszystkiego nie popsuł.
- Mam nadzieję, że chociaż ci nad granicą znają się na rzeczy. Jeżeli Łukasiewiczowi uda się przejechać Syberię, to może być różnie.
- To wprawdzie słabeusz… - sarknął – ale zawsze może zniszczyć nasze starania. – zatopił się we wspomnieniach . Najpierw pokonał Bragińskiego,  a potem niby Julian zajął jego miejsce, ale i tak nie na długo.
- Rzygać mi się już chce na myśl o tym cholernym feniksie!
Czarna Wołga jechała niespiesznie przez koreańską noc.

***

- I to by było na tyle. – zakończył Feliks – Prezydenci zmieniają się co pięć lat, Sejm co cztery, i jakoś to wszystko działa.
- A wiec to tak… - Zenobi analizował fakty – A co z tamta sprawą…
- Od dwóch lat nie drgnęła. – Polska zacisnął szczęki – To jest dzisiaj podłożem naszych rodzinnych sporów. – Spojrzał spode łba na Wanię.
- Gdyby to nie on za tym stał, pomógłby ci. – Birski zacisnął dłoń na rękojeści szabli – ale nie rozumiem jednego.
- Tak?
- Przecież… muzyka specjalnie nie upadła, znaczy i tak jest o wiele gorsza, niż przed czterystu laty, ale nie aż tak tragiczna. Tylu zacnych muzykantów… Cóż więc znaczy to dziwne wyrażenie… - szlachcic poruszał w milczeniu wargami – „Koko Euro spoko"?
- Aleś, asan, wymyślił… - Toris pokręcił głową – Przecież z Koroną… znaczy z Lenkiją zawsze tak było. Nawet w złotym wieku to ja musiałem o wszystkim zadbać, a on…
Nie namyślając się długo, Zenobi wyciął mu na odlew w szczękę. Rzecz jasna, krajowi nie mógł uczynić specjalnej krzywdy, ale Litwa spojrzał na niego z wściekłością i szokiem.
- Co?! – wykrzyknął – Co ty sobie…
- Jeszcze pytasz?! – ryknął staruszek – To szczyt bezczelności! Zobaczmy… przed chwilą dowiedziałem się o: zerwaniu Sejmu przez Boćwiniarza; o zdradzie Hetmana Wielkiego Litewskiego; o splądrowaniu Węgier przez Litwinów; o tchórzostwie kolejnego Radziwiłła… „ Panie Kochanku", czyż nie tak?! Właśnie sobie imaginuję, że to waśc doprowadzisz, chciałem powiedzieć: doprowadziłeś do tego upadku! A kiedy Feliks wreszcie powrócił, sprzymierzyłeś się kolejno : z Moskalami, Prusakami, i z powrotem pod skrzydła Moskwy, a teraz zachowujesz się niemal tak samo jak on! – wskazał ręką na Iwana – Dlaczego?!
- Zajął moje Wilno! – burknął
- Twoje?! – Pomyślmy… z  tego, co mi właśnie powiedzieliście , gdy  moja ojczyzna odzyskała wolność, pomieszkiwali tam nieomal wyłącznie Polacy i Żydzi!
- Słuchaj go, asan, to daleko zajdziesz…
- To prawdu – wtrącił Iwan – Nawet, gdy te tereny były znów moje, Litwinów nie było tam wielu.
- I jeszcze wytłukłeś zarówno Lechitów jak i Starozakonnych! – warknął szlachcic – Teraz trzeba ukarać wszystkich, którzy zniszczyli Feliksa Łukasiewicza. Nie będzie to łatwe, ale coś mogę zrobić.
I, ku zgrozie Polski, Birski wydobył zza pasa krócicę, po czym przyłożył ja sobie do skroni.
- Co to ma znaczyć?! – wrzasnął blondyn – Rzuć to, asan!
- Niż z tego. – pociągnął nosem – to jedyne honorowe rozwiązanie. Skoro to waśnie przez nas, Sarmatów, upadłeś, muszę ze sobą skończyć. Może to w czymś pomoże…
- Kiep żeś jest waść! To prawda, że z roku na rok coraz mniej mogłem na was liczyć, ale wciąż zdarzały się jednostki patriotyczne! Jak słuchałeś?! To sarmacka odwaga pomogła mi powrócić, dała mi tez siłę do walki przez cały XX w. Spójrz! – zawołał, ściągając T-shirta. Jego wychudzone ciało pokryte było tyloma ranami, ze Zenobi aż się zachłysnął. – To pamiątki po wydarzeniach z niespełna trzystu ostatnich lat. Cierpiałem, to prawda, ale walczyłem! – ubrał go z powrotem – Jeśli chcesz się zabić – droga wolna. Ale nie tytułuj się wówczas patriotą, bo to mi nic nie da!
- A ten, jak mu tam… Wołodyjowski?
- To była inna sytuacja, nie chciał oddać Kamieńca Podolskiego w ręce wroga, ty zaś czynisz to bezcelowo.  – Widząc, ze szlachcic się wacha, zapytał ostro – Cóż wiec wybierasz?
Zenobi przez chwilę obracał broń w spoconej dłoni, po czym przygryzł wargę i schował ją za pas.
- Doskonale. – uśmiechnął się szeroko, a staruszek przez ułamek sekundy dostrzegł w oczach swojej ojczyzny… coś. Sam dokładnie nie wiedział, jakiś blask, rodzaj dziwnej energii. To mogło być coś bardziej wspaniałego niż złoty wiek… albo zwyczajne przywidzenie.
- Co teraz? – zapytał, kręcąc nerwowo siwego wąsa.
- Cóż, może nie jestem już mocarstwem, ale nie zapomniałem, po co tu przyjechaliśmy. Czas uratować Elcię i Jakuba z Semenem,  a potem przywrócić świat do normy.
- Waszmość chcesz zmarnować taką szansę?! – szlachcic aż złapał się za głowę.
- A co waści zdaniem powinienem zrobić?
- No nie wiem, ale może naprawić przyszłość… to jest przeszłość?
- I to mówi mój szlachcic? – prychnął – Gdzie, asan, twoje poczucie honoru? Zaczekajcie tu na mnie, idę na zwiad.
- Poradzi sobie? – spytał niepewnie Zenobi, gdy Polska zniknął mu z oczu.
- Z pewnością. – Przyznał niechętnie Rosja – Nie pamiętasz, co mówił? Jego umiejętności Państwa Podziemnego są przydatne, ale za to strasznie irytujące.

***

PRL zatrzymał się niedaleko granicy. Przecież nikt się nie dowie o jego drobnej niesubordynacji, a niebo na wschodzie wyraźnie poszarzało - nadchodził czas na porannego papieroska. Poklepał się po kieszeniach i po chwili wyciągnął paczkę strongów. Włożył jeden do ust i zaklął głośno – przez cały ten pośpiech zapomniał zabrać zapałek.
- No i jak,  do cholery, myśleć o klasie robotniczej, kiedy brakuje tej drobnej rozrywki! – warknął. Nagle wymacał pudełko i, pełen nadziei otworzył je. Jak mógł się spodziewać, było puste.
- Podać ogień, towarzyszu? – rozległo się tuż obok niego, a przed nim rozbłysnął niewielki płomyczek.
- Jakże miło z waszej strony! – ucieszył się Warski, zaciągając się. – Zaraz, zaraz! – krzyknął sam do siebie – Przecież ja tutaj…
Komunista nie dokończył swojej myśli. Rozległo się głuche uderzenie, a przed oczami pojawiły mu się wszystkie gwiazdy demoludów, po czym zapadła ciemność.

***

Zenobi Birski przysypiał, wspierając się na szabli. Miał już swoje lata, a w dodatku szok, ,jaki niedawno przeżył, był niezwykle wyczerpujący . Spoglądając leniwie na wschód ujrzał jakieś dziwnie znajomy kształt. Poderwał się i wtedy go rozpoznał – dziwny mundur, spięte blond włosy i ciemne te, jak im tam… binokle. Szlachcic natychmiast dobył broni i, krzycząc przeraźliwie, rzucił się w stronę nadchodzącej postaci.
- Czekaj, asan! – zawołał za nim Litwa – To nie jest dobry koncept!
Ale staruszek już nie słuchał. Dobiegł do komunisty i skoczył na niego z wyciągniętą szablą. Wylądował na wrogu, szamocząc się z nim przez chwilę, jednak wkrótce musiał mu ulec, a przeciwnik usiadł mu na brzuchu, uśmiechając się wrednie.
- Śmiejesz się, buntowniku!? – ryknął Birski, starając się uwolnić z potrzasku – Ja ci dam! Może i moja ojczyzna jest słaba, może nie zasługuje już na miano Jego Koronnej Mości, ale… - urwał, gdy Warski zaczął się śmiać.
- Cóż za górnolotne słowa, towarzyszu. – rzucił tylko – Ale widzicie, nie wiecie wszystkiego!
I PRL zdjął swoje ciemne okulary. Na osłupiałego Zenobiego spoglądała teraz para bystrych, zielonych oczu Feliksa Łukasiewicza.
- Co?! Jak waszmość…
- Trzeba było słuchać uważniej wykładu! – parsknął Polska, pomagając wstać Birskiemu – Widzisz, nie każdego wroga można pokonać siła. Czasem trzeba użyć podstępu!
- Powiedz lepiej, Polsza, ze kak ktoś nie nadaje się na bycie mocarstwem, zostaje Państwem Podziemnym! – burknął stojący obok Iwan.
- I mówi to kraj, który zbudował własną potęgę na korumpowaniu moich magnatów. – odparł zgryźliwie, po czym z powrotem ubrał okulary – A więc teraz, towarzysze, ubierzcie swoje mundury – wskazał na stroje zdarte z zabitych Koreańczyków – Musimy się spieszyć, aby zdążyć do Phenianu na czas.
- Ale jak to, mamy iść pieszo, wasz… - spytał Zenobi, gryząc się w język. Nie był pewien, jak się zachować w takiej sytuacji.
- Za zakrętem czeka na nas samochód. A co do was, towarzyszu Birski… - świeżo upieczony PRL nachylił się do szlachcica – Nie życzę sobie tutaj żadnych burżujskich odzywek, zrozumiano?
- chyba tak, wa… eeee, znaczy się towa…rzyszu? – staruszek z niemała trudnością zmagał się z nową sytuacją – Tak, towarzyszu Łukasiewicz! – zasalutował.
- Nazywam się Julian Warski, czy to jasne? – burknął Felek, a widząc, jak Zenobi kiwa powoli głową, uśmiechnął się – Jeszcze zrobię z was komunistę. A więc ruchy, ruchy! Birski, Loirinaitis, Bragiński – przebierać się! Od teraz jesteście Koreańczykami!
- Niby nie jest już mocarstwem, ale znowu mi rozkazuje… - sarknął Rosja, z niemałą trudnością wbijając się w mundur.
- Da się przyzwyczaić. – mruknął Litwa – Widać, jak mu to sprawia przyjemność.
Po chwili wszyscy byli już gotowi, a na ramieniu PRL – u siedział biały orzeł bez korony.
- Tak trzymać, żołnierze! – zawołał z dumą, po czym powiódł ich do samochodu.
- A gdzież jest poprzedni właściciel owej maszyny… towarzyszu? – spytał Zenobi, bez szabli u boku czując się niezwykle nieswojo.
- Najlepiej zrobicie w ogóle się nie odzywając. – przyznał Felek, krzywiąc się na nieudolność szlachcica – Dajcie mówić mi, albo towarzyszom, mamy doświadczenie w takich sprawach. A jeśli chodzi o tego burżuja, no cóż… on jest właśnie dogłębnie… uświadamiany rewolucyjnie!
Zaśmiał się z własnego dowcipu, odpalając silnik wołgi. Byli na ostatnim etapie swojej misji.

***

Tymczasem prawdziwy Julian Warski klął. Jego stan nie poprawił się od chwili odzyskania przytomności – nadal był w samych gaciach, a na głowie wyrastał mu piękny guz. W dodatku był przywiązany do drzewa.
- Czekaj, Łukasiewicz, już ja cię urządzę! – pomstował na Polskę, nie mogąc nawet poruszyć żadną częścią ciała  Jakim cudem udało mu się go podejść? I to tak łatwo?
- To wszystko przez ten nałóg. – warknął – Zdekoncentrowałem się i tyle. Kto by pomyślał, że te faszystowskie nowinki okażą się tak prawdziwe – palenie faktycznie szkodzi zdrowiu!
Po kilku sekundach tuż obok niego przejechał samochód. Kierowca zatrzymał się obok niego, uchylił szybę, po czym pomachał mu ze złośliwym uśmieszkiem.
- Moja Wołga! – krzyknął, bezskutecznie próbując zerwać krępujące go liny – I tak nie wjedziesz do Phenianu! Kim nie da się nabrać!
Niestety, tutaj nikt go nie słyszał, a wrzaski Warskiego wkrótce zostały porwane silnym podmuchem porannego wiatru.

***

Słońce stało już wysoko, gdy samochód wjeżdżał do stolicy. Niestety, jako że Feliks nie był jego właścicielem, nie był w stanie wykrzesać z niego żadnej dodatkowej mocy. Wszystko inne poszło jednak zgodnie z planem – Polska nie musiał nawet zabierać głosu, gdyż Koreańczycy na widok blondyna usłużnie salutowali i przepuszczali ich dalej.
- Niemożliwe. – szeptał zdumiony Birski – Takie miasto… tutaj musi mieszkać wiecej ludzi niż w Moskwie. I jak radzą sobie z odpadkami? Czyżby kolejna wizja Leonarda da Vinci się spełniła?
- W XXI wieku istnieją o wiele większe miasta. – mruknął Felek, rozglądając się – Ale kapitalistyczne! I mówiłem wam, żebyście siedzieli cicho!
- Ależ, „ towarzyszu, Warski" – rzucił Litwa z przekąsem – Przecież tutaj są sami Koreańczycy! Kto zrozumie, o czym mówimy?
- Zgłupieliście, Loirinaitis? Nie zapominajcie, jakie macie na sobie mundury! Czy to nie będzie dziwne, jeśli żołnierze towarzysza Kima nie będą mogli zrozumieć, w jakim języku mówią ich krajanie?
No, no – pomyślał Rosja, spoglądając na kuzyna z uznaniem – Sam bym tego lepiej nie ujął. A więc i w Polszy odzywają się geny mrocznego mocarstwa… - wzdrygnął się na samą myśl - W XXI wieku?! Lepiej jak najszybciej wypełnić nasze zadanie, bo jeszcze coś mu strzeli do  łba i odzyska swoją potęgę!
Po chwili zaparkowali przed bramą pałacu wodza, wypuścili orły na zewnątrz i wyszli z pojazdu.
- Dobra, a więc robimy tak. – Felek nachylił się do swoich „ żołnierzy" i szeptem objaśniał im plan – Czesiek i Dimitrij zostają tu na zewnątrz, będą patrolowały niebo. Liciek, ty i waszmość musicie odnaleźć wehikuł czasu. Wania, ty masz się zająć Jakubem i Semenem. A ja pójdę uwolnić moją Elcie. Tylko, żeby nie było niejasności – macie mówić jak najmniej, zrozumiano?
- Tak jest, towarzyszu Warski! – trójka żołnierzy zasalutowała.
- Doskonale. – PRL uśmiechnął się złośliwie – Spotkamy się przy wejściu za jakieś trzy godziny. A więc… ku chwale klasy robotniczej!
I wszyscy wkroczyli do środka pałacu.
Oto kolejna częśc Powrotu. tak wiem, ze miała być ostatnia, ale to co chciałem dac jako końcówkę byłoby nieproporcjonalne objętościowo. Tak czy siak moge obiecać, że jest to częśc przed... a nie, jeszcze takiej obietnicy dac nie mogę, ale mam andzieję, z e nie bedziecie miec o to do mnie pretencji :P

ja będe miał...

cicho, już się lansowałes w dwóch cześciach >.<
© 2012 - 2024 Elbaf
Comments248
Join the community to add your comment. Already a deviant? Log In
wilkolak66's avatar
U Wani brzuszek ty złe stworzenie, ale mi to nie przeszkadza całość była tak wciagająca. Warski i jego szkodzace zdrowiu pety awwww. Uświadamienie Zenobiego politycznie było też całkiem zabawne. Ale tak mnie jedna rzecz zdziwiła, ze w ogóle na Rosję mundur sie znalzł bo o jednak ma swoje gabaryty a Koreańczycy chyba do największych nie nalerzą :XD:
Boże Zenobi jak ładnie Litwę usadził, no ale prawda Wilno nasze było. I Iwan znów potężny (zów ze mnie rusofil wyłazi ><)
całość super lecę czytać kolejną część.